25 sierpnia, 2013
15 sierpnia, 2013
Mrożek
"Urodziłem się 29 czerwca 1930 roku. Nie pamiętam, jak to się stało, i muszę tylko w to wierzyć. Zapytany przed sądem, czy urodziłem się rzeczywiście, nie mógłbym przysiąc, bo osobiście niczego sobie nie przypominam. Jeżeli istnieje jakieś inne życie po śmierci, prawdopodobnie tak samo nie będę pamiętał mojego umierania. Trochę to smutne, bo to znaczy, że ani tego, że jesteśmy, ani tego, że nas nie ma, nie możemy być pewni".
"To, co mija, jeżeli jest piękne, tym cenniejsze jest, że nietrwałe. Czy zatem wszystko, co śmiertelne, nie zasługuje na więcej względów niż wszystko, co wieczne?"
"Historia świata jest historią brutalnego ucisku kobiet, dzieci, artystów przez mężczyzn… Nie lubię męskości… Określenie „zniewieściały” jest w gruncie rzeczy określeniem pochlebnym. Oznacza ono, że dany osobnik często się myje, nie lubi zabijać ludzi, zdolny jest do współczucia, nie lubi wrzeszczeć i pchać się, żeby udowodnić swoją ważność. Kobiety znają wartość życia ludzkiego, nie tylko dlatego, że rodzą ludzi, ale także dlatego, że ich wychowują i wiedzą, jaka to męka, odpowiedzialność i wysiłek. Mężczyźni nie wychowują dzieci, w najlepszym wypadku na pierwszego oddają na ten cel pewną ilość pieniędzy. Nic dziwnego, że potem masakra może wydać im się zajęciem nie tylko lubym, ale i pożytecznym".
"Obecność ludzi, których lubię. Nie dlatego, że coś mi powiedzą, ale dlatego, że czuję, że oni czują, że oni nie mają mi nic do powiedzenia, to samo co ja, wobec tego nie ma fałszywej przynajmniej sytuacji, możemy spotkać się bez udawania. A to już bardzo dużo, chociaż także nic. Bo wydaje mi się, że w najlepszym wypadku można jeszcze powiedzieć coś sobie samemu, i to rzadko, i nawet nie musi to być coś bardzo mądrego. To, że uda się sobie cokolwiek powiedzieć, to już bardzo pociesza".
"Właściwie nie wiadomo, co to znaczy dzień stracony czy nie stracony. Wszystkie są chyba tak samo nie stracone jak i stracone."
"Każdy wędrowiec, choć wybrał swój los i nie zamieniłby do na inny, ma taką chwilę, kiedy przechodząc przez wieś o zmierzchu i widząc przez okno izbę, gdzie rodzina zasiada do stołu w kręgu lampy, odczuwa strach przed przyszłością żal za przeszłością i niepewność, czy wybrał właściwie. Wtedy chciałby rzucić w szybę kamieniem. Na pozór po to, by zniszczyć obraz, który uważa za głupi i niedorzeczny. A naprawdę po to, żeby dodać sobie odwagi. Nie wie, że jednocześnie ktoś obserwuje go z głębi domu. Ktoś, kto widząc włóczęgę, zazdrości mu wędrówki, bo sam siedzi przez całe życie w tej samej izbie, ciepłej i przytulnej, ale za to w bezruchu i nudzie. I ten ktoś ma ochotę wyjść przed dom i rzucić w wędrowca kamieniem. Pozornie z oburzenia na niemoralne, bo bezpłodne życie włóczęgi, a naprawdę z zawiści i zemsty za swoją nudę. Dwa mijające się w locie kamienie – więc po co nimi rzucać? Lepiej niech każdy schowa swój kamień do swojej kieszeni. Po co wymieniać jeden kamień na inny? Dwa takie same kamienie."
wystarczy cytatów...
Sławomir Mrożek (29.06.1930-15.08.2013)
(*)
"To, co mija, jeżeli jest piękne, tym cenniejsze jest, że nietrwałe. Czy zatem wszystko, co śmiertelne, nie zasługuje na więcej względów niż wszystko, co wieczne?"
"Historia świata jest historią brutalnego ucisku kobiet, dzieci, artystów przez mężczyzn… Nie lubię męskości… Określenie „zniewieściały” jest w gruncie rzeczy określeniem pochlebnym. Oznacza ono, że dany osobnik często się myje, nie lubi zabijać ludzi, zdolny jest do współczucia, nie lubi wrzeszczeć i pchać się, żeby udowodnić swoją ważność. Kobiety znają wartość życia ludzkiego, nie tylko dlatego, że rodzą ludzi, ale także dlatego, że ich wychowują i wiedzą, jaka to męka, odpowiedzialność i wysiłek. Mężczyźni nie wychowują dzieci, w najlepszym wypadku na pierwszego oddają na ten cel pewną ilość pieniędzy. Nic dziwnego, że potem masakra może wydać im się zajęciem nie tylko lubym, ale i pożytecznym".
"Obecność ludzi, których lubię. Nie dlatego, że coś mi powiedzą, ale dlatego, że czuję, że oni czują, że oni nie mają mi nic do powiedzenia, to samo co ja, wobec tego nie ma fałszywej przynajmniej sytuacji, możemy spotkać się bez udawania. A to już bardzo dużo, chociaż także nic. Bo wydaje mi się, że w najlepszym wypadku można jeszcze powiedzieć coś sobie samemu, i to rzadko, i nawet nie musi to być coś bardzo mądrego. To, że uda się sobie cokolwiek powiedzieć, to już bardzo pociesza".
"Właściwie nie wiadomo, co to znaczy dzień stracony czy nie stracony. Wszystkie są chyba tak samo nie stracone jak i stracone."
"Każdy wędrowiec, choć wybrał swój los i nie zamieniłby do na inny, ma taką chwilę, kiedy przechodząc przez wieś o zmierzchu i widząc przez okno izbę, gdzie rodzina zasiada do stołu w kręgu lampy, odczuwa strach przed przyszłością żal za przeszłością i niepewność, czy wybrał właściwie. Wtedy chciałby rzucić w szybę kamieniem. Na pozór po to, by zniszczyć obraz, który uważa za głupi i niedorzeczny. A naprawdę po to, żeby dodać sobie odwagi. Nie wie, że jednocześnie ktoś obserwuje go z głębi domu. Ktoś, kto widząc włóczęgę, zazdrości mu wędrówki, bo sam siedzi przez całe życie w tej samej izbie, ciepłej i przytulnej, ale za to w bezruchu i nudzie. I ten ktoś ma ochotę wyjść przed dom i rzucić w wędrowca kamieniem. Pozornie z oburzenia na niemoralne, bo bezpłodne życie włóczęgi, a naprawdę z zawiści i zemsty za swoją nudę. Dwa mijające się w locie kamienie – więc po co nimi rzucać? Lepiej niech każdy schowa swój kamień do swojej kieszeni. Po co wymieniać jeden kamień na inny? Dwa takie same kamienie."
wystarczy cytatów...
Sławomir Mrożek (29.06.1930-15.08.2013)
(*)
31 lipca, 2013
Ludwig Wittgenstein?
To, co niewypowiedziane nie istnieje, pozostaje niezauważone. To co niewypowiedziane nie zawsze jest prawdą, ale to co powiedziane istnieje juz na zawsze, jest prawdą...
?
28 lipca, 2013
20 lipca, 2013
19 lipca, 2013
13 lipca, 2013
11 lipca, 2013
Rozmowy z Babcią
Ola rozważa pójście do fryzjera z Mają. Mówi:
-sama jej kiedyś obcinałam włoski ale teraz jest bardziej wyrywna
- no to jak nierówna to musisz iść z nią do fryzjera;)
10 lipca, 2013
Zupa pomidorowa z kaszą jeczmienną
Babcia ugotowała dziś zupę pomidorową na:
- kapuście
- 1 pomidorze
- włoszczyźnie
- jakiejś wkładce mięsnej (nie chciałam dopytywać).
Na koniec dodała do tego kaszę jęczmienną;), bo myślała że to ryż długogotujący:
- próbowałam przeczytać i tak licząc mniej więcej wielkość tych słów oszacowałam, że to może być ryż - wyjaśniła Babcia;)))
Zupa pomidorowa (po dodaniu pomidorów i śmietany) z kasza jęczmienną była ok. Anton zjadł ze smakiem, Celka odmówiła (za to ja zjadłam:).
- kapuście
- 1 pomidorze
- włoszczyźnie
- jakiejś wkładce mięsnej (nie chciałam dopytywać).
Na koniec dodała do tego kaszę jęczmienną;), bo myślała że to ryż długogotujący:
- próbowałam przeczytać i tak licząc mniej więcej wielkość tych słów oszacowałam, że to może być ryż - wyjaśniła Babcia;)))
Zupa pomidorowa (po dodaniu pomidorów i śmietany) z kasza jęczmienną była ok. Anton zjadł ze smakiem, Celka odmówiła (za to ja zjadłam:).
30 czerwca, 2013
22 czerwca, 2013
28 maja, 2013
"W byciu matką pomógł mi mój mąż"
to cytat z fantastycznej (niespodziewanie!) książki pt.Co to znaczy być matką w Polsce? (wyd Fundacja MaMa 2009) Książki nienaukowej, ale opartej na wywiadach z różnymi matkami - jest to opis bardzo różnych doświadczeń i historii: matki adopcyjnej, imigrantki, niepełnosprawnej, samotnej, lesbijki i wielodzietnej. Same te "etykietki" nie oddają wielości problemów i wyzwań, z jakimi radzą sobie obecnie kobiety, ale suma (średnia, hehe?) tych opowieści jest bardzo ciekawym studium współczesnego macierzyństwa.
Wiele jest fragmentów, które mnie wzruszyły, zaciekawiły, otworzyły mi oczy na inną perspektywę, a dziś spodobał mi się fragment, który opisuje, co dają dzieci. Sama nie należę do osób gloryfikujących macierzyńską tożsamość, ale zgadzam się bardzo z autorką tej opowieści:
"Nigdy nie miałam poczucia misji w upowszechnianiu swojego stylu życia, ale brakuje mi opisów tego, co dają dzieci. Nam, dorosłym. Bezwarunkowa miłość, odkrywanie smaku prostych pytań i jakże trudnych odpowiedzi na nie. PO co się żyje, dlaczego trzeba umierać, czy zło musi istnieć na świecie? Dlaczego pada deszcz, czy każda mama ma dziecko, a jeśli nie, to dlaczego? Na nowo odkrywania cudowności życia. Oduczania się cynizmu, rozszerzenie perspektywy na dalej, na później, na to, co będzie po nas. (...) Mam wrażenie, że dzieci są olbrzymim bogactwem i wartością, ale nie taką, na której koncentruje się nasze społeczeństwo".
Wiele jest fragmentów, które mnie wzruszyły, zaciekawiły, otworzyły mi oczy na inną perspektywę, a dziś spodobał mi się fragment, który opisuje, co dają dzieci. Sama nie należę do osób gloryfikujących macierzyńską tożsamość, ale zgadzam się bardzo z autorką tej opowieści:
"Nigdy nie miałam poczucia misji w upowszechnianiu swojego stylu życia, ale brakuje mi opisów tego, co dają dzieci. Nam, dorosłym. Bezwarunkowa miłość, odkrywanie smaku prostych pytań i jakże trudnych odpowiedzi na nie. PO co się żyje, dlaczego trzeba umierać, czy zło musi istnieć na świecie? Dlaczego pada deszcz, czy każda mama ma dziecko, a jeśli nie, to dlaczego? Na nowo odkrywania cudowności życia. Oduczania się cynizmu, rozszerzenie perspektywy na dalej, na później, na to, co będzie po nas. (...) Mam wrażenie, że dzieci są olbrzymim bogactwem i wartością, ale nie taką, na której koncentruje się nasze społeczeństwo".
21 maja, 2013
10 maja, 2013
02 maja, 2013
15 kwietnia, 2013
Veturilo is the best!
dziś miałam jazdę próbną;) było super (trasa: ul POznańska- ul Akademicka)
krótko i dobrze.
zamiast tramwaju: rower;)
krótko i dobrze.
zamiast tramwaju: rower;)
01 kwietnia, 2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)