26 grudnia, 2010

19 grudnia, 2010

przedświątecznie

Akcja anty-karpiowa już całkiem dobrze działa w mediach (ja przynajmniej 3 razy dziennie słysze reklamy w radiu). I dobrze.
Ale niestety świąteczna rzeź karpi ciągle się dzieje:
patroszą żywe ryby!
transportują ryby bez tlenu; podduszają w sklepach!
nieumiejętnie uśmiercają!

Zatem tylko przypomnę o mojej notce rok temu:  jak ktoś bardzo lubi karpia na wigilie, to proszę kupcie zamrożonego lub zabitego (czy kurczaka lub świnię kupujemy żywą w sklepie, aby ja zarżnać potem  w domu?) Zapraszam też do ciekawych stron na ten temat:
 Klub Gaja
 20.grudnia - Dzień Ryby
 Empatia.pl
 Wywiad z Robertem Makłowiczem
Myślę, że dobrym pomysłem jest też zwracanie uwagi na warunki, w jakich karpie są trzymane; im więcej osób kupi rybę w miejscu "przyjaznym karpiom", tym większe prawdopodobieństwo, że więcej sprzedawców też na to zacznie zwracać uwagę (liczy sie utarg!). Dziwię się, że Sanepid, policja, i inne instytucje nie robią jeszcze "nalotów" na sklepy... przecież mogą! Może warto obywatelsko donosić na miejsca, gdzie kręgowce są męczone i niehumanitarnie zabijane? Ryby to takie same stworzenia jak pies czy kot... Może, jak zobaczymy gdzieś w supermarkecie/sklepie/stoisku nieludzkie/nierybie warunki, warto zadzwonić na policję? A nuż ktoś jeszcze się zainteresuje?
Kropla drąży skałe, a małymi kroczkami możemy zmienić system/tradycję...

Pobierz kartkę i wyślij do
Głównego Lekarza Weterynarii

11 grudnia, 2010

dla właścicieli kotów:



uważajcie na choinki;)

30 listopada, 2010

świeta

Zimowa aura za oknem przypomina o świetach które "krok po kroczku..." (na melodie 3-ki)... a tu nowy pomysł powstał, aby w tym roku trochę bardziej się wysilić i przygotować dla każdego prezenty hand-made...

Ooo, kreatywności!
gdzie ja znajde HAND-MADE własnoręcznie robiony?

może tu:

21 listopada, 2010

20 listopada, 2010

fajnie, że wiem, że mam wybór; szkoda tylko, że mało wiem, jak wybierać



kłopoty z tymi wyborami:
- brak informacji o sposobie głosowania (ile krzyzyków, na jakich kartach?);
- dezinformacja dot czasu trwania wyborów: od 6.00 do 20.00 czy od 8.00 do 22.00 (tym razem do 22.00!!!);
- brak informacji o kandydatach: mało w sieci, ulotki walaja się gdzieś pod śmietnikiem, nic z tego nie wynika...
;(
oj, szkoda

nie zachęca to do głosowania osób, które nigdy za bardzo "nie partycypowały w demokracji lokalnej", ani tych, którzy dopiero zaczynają...

PS. na gazecie.pl instrukcja, jak głosowac pojawiła sie w dniu wyborów o godz 8.00 (ostatnia aktualizacja 10.23)!

18 listopada, 2010

trzeba sie troche zorientowac

Uważam, że wciąż monitoringi wszelkie i akcje propagandowe słabo jednak działaja przed wyborami - zamiast narzekać wziełam sprawy w swoje ręce i przeszukałam, co w sieci na temat najbliższych wyborów.
Polecam ciekawe linki:

  • wyszukiwarka kandydatów i fajna strona "Mam prawo wiedzieć" - niestety mało kandydatów wypełniło ankiety (nie promują się w sieci?!!!), więc trudno liczyć tu na jakieś porównania ;
  • zabawna jest gra "gruszki na wierzbie" gdzie przypomina się niektóre hasła wyborcze;
  • oficjalna strona PKW ma listy kandydatów i "geografię" wyborów - bardzo przydatne, aby zapoznać się wcześniej z nazwiskami 
Dość trudno jednak dotrzeć do tych info: który okręg, gdzie komisja, kto na jakiej liscie... ech uzyteczność www nie jest najlepsza.
Oj dużo jeszcze pracy przede mną (aby odszukać info i poznać kandydatów) i przed kandydatami tej i nastepnych kadencji (aby się bardziej uwidocznić w sieci;)

    09 listopada, 2010

    podmiotowe traktowanie pacjenta

    Według międzynarodowych specjalistów od internetu (zasłyszane z konferencji World Internet Project 2010) w dobie rozwoju nowych technologii ludzie mają nieco inne oczekiwania wobec kontaktu z lekarzami - nie potrzebują tylko "recepty", ale chcą rzeczowej i fachowej rozmowy i wiedzy, którą lekarz powinien umieć przystępnie przekazać i przedyskutować z pacjentem. Pacjenci bowiem coraz częściej przygotowują się merytorycznie do kontaktu z lekarzami poprzez m.in zdobywanie informacji w internecie (jest to mniej lub bardziej rzetelna wiedza). Lekarze w Polsce całkowicie odrzucają myśl, że mają rozmawiać z pacjentami na tematy fachowe. Wyśmiewają też korzystanie z internetu jako źródła wiedzy medycznej.
    Ostatnio min zdrowia wspomniała, że lekarze mają na studiach uczyć się empatii oraz komunikacji z pacjentami - oczywiście reforma taka jest dopiero w planach. A obecnie mamy do czynienia z rosnąca frustracją ludzi, którzy wybierają się do lekarzy...
    Odkąd odwiedzam częściej ośrodek zdrowia, również spotykam się ciągle z lekceważącym stosunkiem lekarek w stosunku do matek, które z troską dopytują o problemy zdrowotne ich pociech i różne medyczne nowinki. Trzeba się mocno uzbroić w cierpliwość, pancerz asertywności i poczucia własnej wartości, aby jakąś wiedzę i komentarze medyczne od lekarzy uzyskać. Niestety do dziś jeszcze nie trafiłam na dobrego pediatrę, z którym można normalnie rozmawiać. A dziś czytam o tym problemie w gazecie.pl...lekarze - już im nie ufam!
    Pomijam oczywiście jedną wizytę prywatną u neurolożki, która była niezwykle miła i zaleciła "rytunowe" rehabilitacje na wszelki wypadek - ok, możemy nawet płacić, byle miec kontakt z lekarzem, który z nami rozmawia o zdrowiu naszego dziecka.

    (Do tej pory miałam do czynienia z lekarzami tylko za pośrednictwem mojej babci, która sama należy do tzw "służby zdrowia" i jest traktowana w tym gronie w sposób uprzywilejowany - opowiada jednak czasem o żenujących kontaktach z niektórymi profesorami, którzy potrafią krzyczeć na pacjenta albo w ogóle z nim nie rozmawiać, tylko analizować wyniki badań i komentować coś na boku z pielęgniarką/innym lekarzem).

    Myślę, że to już najwyższy czas, aby zrobić coś z tą patologią kontaktów interpersonalnych przedstawicieli "służby zdrowia!

    12 października, 2010

    Co mamy wspólnego?

    Andorra, Belgia, Dania, Finlandia, Gibraltar, Grecja, Hiszpania, Holandia, Islandia, Liechtenstein, Norwegia, Portugalia, San Marino, Szwecja, Watykan i Włochy
    co mamy z nimi wspólnego?

    Darmową dostawę zakupów z AMAZON.co.uk!

    wreszcie!

    10 października, 2010

    Konsultacje społeczne na ul. Grochowskiej

    W tygodniu, wg moich obserwacji, niewiele sie dzieje, za to w niedziele dużo ludzi siedziało i rozmawiało przed punktem konsultacyjnym - ciekawe, co zostanie zrobione z zebranymi pomysłami?

    07 października, 2010

    nasz kotek

    ma juz 4 lata

    30 września, 2010

    trudno powiedzieć

    Trudno powiedzieć to ulubiona odpowiedź socjologów - obowiązkowa w każdym kwestionariuszu i nie dająca prawie żadnych informacji (socjolog jednak, jak musi, to coś z tych info też wymyśli/zinterpretuje;)

    Trudno powiedzieć to odpowiedź, która mi się nasuwa, kiedy odwiedzam pediatrów i lekarzy -specjalistów dziecięcych. Wszyscy wydają sprzeczne opinie i w gruncie rzeczy muszę sama podejmować decyzje w kwestiach fundamentalnych (chodzi o moje dziecko!).

    Na pytanie o tzw "chustowanie", czyli noszenie niemowlęcia w chuście dostałam takie odpowiedzi:
    -pediatra1: oczywiście ok;
    - neurolog: nigdy w życiu!
    - ortopeda: jak najbardziej tak!
    -pediatra2:  może być, byle nie za długo
    -rehabilitantka: nie bardzo


    Jaka jest prawidłowa więc odpowiedź?
    (jak w tytule)

    28 września, 2010

    zegar długu

    Inicjatywa Balcerowicza (www.dlugpubliczny.org.pl) w celu uświadamiania społeczeństwa o długu publicznym, który rośnie 100 tys. złotych co minutę, na godzinę o 6 milionów złotych - stan na dziś, godz 17:24:

    warto wejść na stronę, bo są tam ciekawe wykresy i inne obliczenia
     nie widziałam tego zegara/licznika w centrum Warszawy, ale podobno jest mały i niewiele widać

    inne zegary:
    www.zegardlugu.pl
    www.dlugpubliczny.pl

    ps. właśnie przeczytałam, że to żadna nowość:
    najsłynniejszy licznik znajduje się obecnie na Times Square w Nowym Jorku, lecz już dwa lata temu dług wzrósł ponad liczbę możliwą do pokazania na wyświetlaczu

    Więcej... http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,95190,8437069,Balcerowicz_uruchomil_licznik_dlugu_publicznego.html#ixzz10q3fjaWQ

    27 września, 2010

    spa




    18 września, 2010

    "miesięcznica"

    Lilypie First Birthday tickers

    11 września, 2010

    mazurskie opowieści

    "Dać rzeczy słowo" to podtytuł tego posta. Kolejny dzień na Mazurach powinien być jakoś odnotowany na tym blogu. Zdjęć mazurskich krajobrazów nie robię, wiec nie mam uwiecznionych na fotkach w tym roku ani pięknego gorącego i zielonego lata, ani deszczowej końcówki sierpnia ani zgniłozielonej wczesnej jesieni wrześniowej. Mam tylko zdjęcia naszej M;)

    Pozostaje mi zatem krótko chociaż napisać o tym moim byciu tutaj - kilka impresji przedstawię nadal w konwencji "obrazków" :
    - czas mija niepostrzezenie, przelewa się łatwo "jak woda przez palce", dzien za dniem, każdy podobny; niewiele sie dzieje, atrakcją jest wyjście do sklepu, rutyną sa codzienne spacery i wyjścia do lasu
    - miejsce tu dość bezludne, choć w środku wsi żyjemy; jest cicho, kogut zawsze o 6.00 rano budzi, potem cisza do dzwonow kościelnych pół godziny przed południem... jakiś samochód lub skuter narusza spokój, ale jest też atrakcją do obserwacji
    - o przyrodzie nie pisze, choć w istocie jest na co zwrócić uwagę: przyroda jak na Mazurach - lasy, jeziora, drogi, trawy, polany, widoki piekne... nic nowego
    - jest nowa perspektywa: takie "nicnierobienie" (kto nazwie bycie z dzieckiem - pracą) w nudnych, spokojnych tutejszych lesnych przestrzeniach to okazja na wytchnienie Karmiacej Matki Polki i na zahartowanie noworodka we wspaniałym klimacie (mikroklimacie?). cdn.

    08 września, 2010

    XIV Ogólnopolski Zjazd Socjologiczny

    bardzo kreatywny tytuł tegorocznego zjazdu:
    co sie dzieje ze społeczeństwem?;)

    06 września, 2010

    nawiązywanie kontaktów (2)

    "Nie jest przypadkiem obyczaju językowego, że nawiązywanie kontaktów z otoczeniem, życie towarzyskie, nawet w najbardziej prymitywnej postaci, jeżeli ma mieć sens i trwałość, przywiązuje tak wielką wagę do form, do dobrych form. Bowiem wzajemne warunkowanie się, wzajemne oddziaływanie na siebie jednostek, w wyniku którego zespalają się one w jedność, stanowi formę i jeżeli w odniesieniu do życia towarzyskiego odpadają wszelkie konkretne motywacje zjednoczenia związane z celowością życia, to tym wyraźniej i skuteczniej ujawni się czysta forma, niejako wolny związek oddziałujących na siebie jednostek." (Simmel, Socjologia, PWN 1975, s 56)



    "Ujmując rzec w kategoriach socjologicznych, będę tedy traktował towarzyskość jako zabawową formę uspołecznienia pozostającą - mutatis mutandis - w takim stosunku do jego określonej treściowo konkretności, w jakim dzieło sztuki pozostaje do rzeczywistości." (Simmel, Socjologia, PWN 1975, s 57)

    05 września, 2010

    04 sierpnia, 2010

    bieżące sprawy Polski w sezonie ogórkowym

    nowe projekty Pałacu Prezydenckiego po 3.08.2010 --> więcej na www.zabrali.pl

    01 sierpnia, 2010

    miny marceli


    Właśnie mija 14 dzień życia...

    30 lipca, 2010

    Marcelina!




    16 lipca, 2010

    jutro EUROPRIDE!

    Europride – coroczna parada LGBT z okazji Christopher Street Day (CSD) w jednym z miast europejskich (def: Wikipedia)

    Pierwsza EuroPride odbyła się w Londynie w 1992 roku i zgromadziła 100 tys. ludzi, była tym samym pierwszą tak dużą paradą gejów i lesbijek w Europie. Kolejne parady odbywały się co roku w większych miastach Europy. Ostatnia EuroPride była w Madrycie, przybyło na nią 2 mln osób.
    W tym roku mamy Europride a w sobote EUROPEJSKA PARADA RÓWNOŚCI w Warszawie!!! Start na Placu Bankowym o 13.00.
    motto: WOLNOŚĆ, RÓWNOŚĆ, TOLERANCJA

    oficjalna strona Europride w W-wie

    PS.1 w tym roku niestety nie bede w niej uczestniczyla, wiec zdjec brak
    ps2. druga opcja:
    Sobotniej paradzie mniejszości seksualnych EuroPride w Warszawie będzie towarzyszyć pięć kontrmanifestacji. Jak ustalił reporter TOK FM tyle zgłoszeń wpłynęło w terminie do stołecznego ratusza. więcej-->

    04 lipca, 2010

    02 lipca, 2010

    email propagandowy

    Dziś dostałam taki oto email:

    "W niedzielę wybieramy

    Twój głos decyduje!

    Bronisław Komorowski - Zgoda buduje

    To jest twój łancuszek szczęścia - Wyślij ten obrazek do siedemnastu znajomych,
    a jest szansa, że w poniedziałek nie obudzisz się w IV RP".
    ;)

    PS. a ciekawa jestem jak z ciszą wyborczą jest w internecie?

    28 czerwca, 2010

    aktualności

    Uprzejmie informuję, że na pytanie "jak sie czujesz", odpowiadam: "dobrze: nic nowego".
    O tzw. Aktualnościach będę informowała w miarę na bieżąco;)

    PS. demotywatory, które ostatnio mnie rozbawiły:


    24 czerwca, 2010

    Murale w Warszawie

    Jutro odsłonięcie murali Chopina na Tamce. Zapowiada się ciekawa uroczystość i koncert remixów:
    a tutaj info o konkursie www.FryderykwWarszawie.pl

    18 czerwca, 2010

    "watchdog'gie" przed wyborami

    Monitoring przed wyborami jest dość słaby; kiepsko też działa strona Mam prawo wiedzieć , która teoretycznie ma pomagać w wyborze kandydatów na prezydenta. Zamierzenie jest bardzo słuszne: celem jest pokazywanie najnowszych wypowiedzi, haseł wyborczych i porównywanie opinii na kluczowe kwestie polityki.
    Niestety strona się ciągle zawiesza, a treści są ubogie;(

    Może do kolejnych wyborów uda się poprawić tę www ?:0

    14 czerwca, 2010

    awaiting...

    06 maja, 2010

    04 maja, 2010

    Nasze postulaty są bardzo polityczne

    Z Mariuszem Kurcem rozmawia Agata Szczerbiak
    26.04.2010
    Pierwsza część rozmowy z Mariuszem Kurcem, członkiem Grupy Inicjatywnej ds. Związków Partnerskich, tuż po zakończeniu serii otwartych debat „O jaki prawny model związków jednopłciowych powinniśmy dziś walczyć w Polsce?”.

    Agata Szczerbiak: Skąd się wziął pomysł powołania Grupy Inicjatywnej?

    Mariusz Kurc: Mieliśmy poczucie, że nic się w sprawie związków partnerskich w Polsce nie dzieje. Od powstania projektu prof. Marii Szyszkowskiej w 2003 r., który przeszedł szczęśliwie przez Senat, ale potem został zablokowany przez marszałka Cimoszewicza, przez cztery lata, poza jakimiś drobnymi działaniami, sytuacja właściwie nie ulegała zmianie. Jednocześnie pojawiały się coraz to nowe informacje ze świata o tym, że kolejne kraje legalizują związki partnerskie. Sytuacja polityczna zniechęcała do działania. Najpierw dwa lata rządów PiS-u, potem Platforma, niby lepsza, a tak naprawdę wcale nie. I w 2009 r. na warszawskiej Paradzie Równości zupełnie ad hoc skrzyknęła się grupka osób, które niosły transparent: „Żądamy ustawy o związkach partnerskich”. Choć była to inicjatywa wymyślona zaledwie na kilka dni przez paradą, to stała się jej znakiem firmowym. Jakiś czas później doszliśmy w KPH do wniosku, że trzeba zacząć wreszcie aktywnie działać, bo legalizacja związków jest dla nas najważniejszą sprawą, kluczowym postulatem, a niewiele się wokół niego dzieje.

    W jaki sposób ustalił się skład grupy – ty, Yga Kostrzewa, Tomek Szypuła i Krystian Legierski?

    Pierwsze, co nam przyszło do głowy w czerwcu 2009 r., tuż po paradzie, to rozmowa z drugą warszawską organizacją działającą na rzecz LGBT, czyli Lambdą i Ygą Kostrzewą. Krystian też był zainteresowany, żeby coś się wreszcie zaczęło dziać w tej sprawie. Poza tym uczestniczył w pracach nad pierwszym projektem, więc był naturalnym kandydatem. No i znaliśmy się wszyscy wcześniej. Na początku była straszna blokada, nie wiedzieliśmy, od czego zacząć. Bo samo napisanie ustawy dla prawnika znającego się na rzeczy, a Krystian jest nim, nie stanowi wielkiego wysiłku i nie trwa miesiącami. Problemem było zdobycie poparcia i pomyśleliśmy, że zanim zaczniemy działać politycznie, musimy zobaczyć, jaka jest atmosfera w tzw. środowisku. Wielu gejów i lesbijek ukrywa swoją seksualność, nie chce się wypowiadać publicznie. Chcieliśmy się też dowiedzieć, co myślą o takiej ustawie ludzie bez względu na orientację. Stąd pomysł zorganizowania serii debat w największych miastach Polski. Chodziło o to, żeby zobaczyć, kto na te debaty przyjdzie, jakie będzie zainteresowanie, co nam powiedzą uczestnicy. Pomysł wszedł w życie i objechaliśmy w sumie czternaście miast.

    Jakie są modele legalnych związków homoseksualnych?

    To mogą być małżeństwa homoseksualne, które funkcjonują obecnie w ośmiu krajach na świecie, związki partnerskie, takie jak np. w Niemczech, PACS – unikalne francuskie rozwiązanie, albo konkubinaty, które istnieją w różnej formie, np. państwo uznaje je, jeżeli się udowodni, że prowadziło się z osobą tej samej płci tzw. pożycie. Natomiast w Polsce zakłada się, że związki nieformalne tworzą tylko osoby różnej płci, konkubinaty jednopłciowe praktycznie nie są rozpoznawane przez prawo. Jest nawet orzeczenie Sądu Najwyższego stwierdzające, że pary tej samej płci łączą się wyłącznie w celu przyjemności. Nawet byłoby to zabawne – czyżby osoby różnej płci łączyły się dla wyższych, mniej przyjemnych celów? – gdyby nie miało przykrych konsekwencji.

    Jak wyglądały organizowane przez was spotkania?

    Naszym celem było z jednej strony przekazanie wiedzy na temat związków jednopłciowych, a z drugiej poznanie opinii ludzi, ich stanowiska w tej sprawie. Przedstawialiśmy te cztery wspomniane modele, które funkcjonują na świecie, i na tym opieraliśmy dyskusję z uczestnikami. Mam wrażenie, że nierzadko przebiegałaby ona inaczej, gdybyśmy zaczynali ją bez prezentacji. Wnioski były często takie, że to małżeństwo jest jedyną formą, której wprowadzenie zapewniłoby prawdziwą równość w traktowaniu par hetero- i homoseksualnych. Jeśli więc o nią walczymy, to bezdyskusyjnie tylko małżeństwa ją zapewnią. Wtedy dopiero, tak jak to widać w Hiszpanii, znika podział, różnica i nie ma dyskryminacji par tej samej płci.
    Wiele osób jednak, łącznie ze mną, przekonywało, że to nie jest takie fantastyczne rozwiązanie. Zapewnia równość, ale czy ja bym chciał zawrzeć małżeństwo? Hmmm… Małżeństwo to pakiet praw i obowiązków, który się dostaje wraz z powiedzeniem „tak” i nie można z nim dyskutować. Poza tym ewentualny rozwód, o którym decyduje nie jeden czy drugi małżonek, lecz sąd – straszne. Uważam, że potrzeba nam nowych form, ponieważ instytucja małżeństwa jest przestarzała. Chociaż zgadzam się, że realizuje ona ideę równości.
    Druga trudność z małżeństwami jest praktyczna: konstytucjonaliści twierdzą jednoznacznie, że z zapisu mówiącego, iż „małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny znajduje się pod szczególną ochroną”, wynika, że projekt ustawy o małżeństwach par jednopłciowych nie miałby szans na uchwalenie. A jeśli nawet, to padłby w Trybunale Konstytucyjnym. Jedynym wyjściem jest zmiana konstytucji. Droga do realizacji tego postulatu byłaby więc dużo trudniejsza.

    Jakie więc podejście dominuje w środowisku: pragmatyczne poparcie dla związków partnerskich czy raczej małżeństw, jako pełnej realizacji zasady równości osób nieheteroseksualnych z heteroseksualnymi?

    Robiliśmy sondaże podczas spotkań i wyszło nam, że najwięcej osób jest jednak za PACS-em.

    Jak myślisz – dlaczego?

    Może po prostu dlatego, że mieliśmy dużą siłę przekonywania. Krystian uwielbia PACS i jemu ten model odpowiada, a potrafi dobrze uargumentować swoje opinie. Być może też dlatego, że ludzie, którzy przychodzili na nasze spotkania, byli otwarci i rozumieli, że generalnie chodzi nam o równość, ale istnieją przeszkody w realizacji tej zasady w postaci małżeństw. Ja opowiadam się za takim rozwiązaniem, które będzie najłatwiej wprowadzić. Doświadczenie innych krajów pokazuje, że po legalizacji związków jednopłciowych w jakiejkolwiek formie akceptacja dla osób homo- i biseksualnych gwałtownie wzrasta, a poziom homofobii spada.
    Podczas dyskusji najpierw zadawałem pytanie: „Jaki model związków najbardziej się wam podoba?”. A potem zamieniałem je na: „O jaki model w obecnych realiach politycznych powinniśmy walczyć?”. Wtedy ludzie przestawiali swoje myślenie z życzeniowego na pragmatyczne: kalkulowali, na co właściwie mamy szansę z prawicą u steru rządów, z dość słabą lewicą, gdzie jest tu pole manewru. Przypominali sobie o Kościele katolickim, który z pewnością byłby przeciw. Zaczynali się zastanawiać, co można zrobić, by rzeczywiście zacząć realizować nasze postulaty.

    Czyli ostatecznie przeważał pragmatyzm?

    Tak, ludzie myślą pragmatycznie. Z drugiej strony mają przekonanie, że idealne rozwiązanie wcale nie polega na tym, że geje i lesbijki dostosują się do heteroseksualnej większości i wejdą w instytucje dokładnie na takich samych zasadach. Chodzi raczej o opracowanie takiej formuły, która jest na miarę naszych potrzeb. Wydaje mi się, że PACS wychodzi naprzeciw tym potrzebom, nie tylko osób homo- czy biseksualnych. W PACS-ie nikt cię nie pyta, jakiej jesteś orientacji seksualnej. To są po prostu związki dwóch osób, które chcą ze sobą żyć, ale jak żyją, to już ich sprawa. Jeśli uprawiają seks, to fajnie, jeśli nie, to też w porządku. PACS to pakiet praw i obowiązków, których nie musisz bezkrytycznie przyjmować, możesz je sobie dowolnie wybrać. Właśnie tą elastycznością PACS różni się od pozostałych form legalnych związków jednopłciowych. Zaraz za PACS-em ludzie chętnie opowiadali się za związkami partnerskimi. Myślę, że działa tutaj magia nazwy, na zasadzie hasła, skojarzenia. Za małżeństwami była mniejszość.

    Czy we wszystkich miastach rozkład poparcia był podobny?

    Zdarzało się, że w jednym mieście PACS wygrywał, a związki były na drugim miejscu, w innym z kolei związki wygrywały z PACS-ami, ale małżeństwo nigdy nie było na pierwszym miejscu. Przy czym nie interpretowałbym tego w ten sposób, że ludzie są przeciwko małżeństwom homoseksualnym – nie, ludzie są za, tylko po prostu uczestnicy tych spotkań dostawali od nas jasny przekaz: po pierwsze, trzeba zmienić konstytucję, żeby wprowadzić małżeństwa, a po drugie, w obecnej sytuacji politycznej nie mamy z kim o tym rozmawiać. Musielibyśmy skończyć na debatach. Natomiast w przypadku związków czy PACS-u, bądź jakiegoś ich połączenia, jest z kim rozmawiać – klub Lewicy wyraził swoje poparcie dla wprowadzenia takiego rozwiązania i wolę pracy z nami nad projektem. Mamy jakieś polityczne światełko w tunelu. W przypadku małżeństw istnieje blokada.

    Jaki obraz środowiska LGBT w Polsce wyłania się z waszych spotkań? Niektóre opowieści trochę smucą: mówią o braku zainteresowania, niewiedzy, nierealnych oczekiwaniach…

    Wszystko to prawda, tylko nie chcę, żeby to zabrzmiało tak, że geje i lesbijki są w jakikolwiek sposób gorsi od reszty społeczeństwa. Uczestnicy naszych spotkań reprezentowali taki poziom zaangażowania i wiedzy na temat własnych praw jak reszta, a właściwie wyższy, bo przecież przyszli i wzięli czynny udział w dyskusji. W Gdańsku pojawiło się około sześćdziesięciu osób, z drugiej strony w Rzeszowie czy Olsztynie – kilkanaście. To niewiele, ale można też zrobić inne porównanie: w Rzeszowie nasze spotkanie było chyba pierwszą debatą o LGBT.

    A można powiedzieć, że frekwencja była częściowo wynikiem wcześniejszej działalności organizacji LGBT w danym mieście albo jej braku?


    Tak, frekwencja również z tego wynikała. Kolejna kwestią było odpowiednie nagłośnienie spotkania, co zależało głównie od lokalnych działaczy. Wchodząc zaś na inny poziom: kluczem do sprawy jest oczywiście coming out. Jeśli w Gdańsku już od kilku lat działa oddział KPH, to mamy do czynienia z wyoutowanymi lesbijkami i gejami, osobami mającymi doświadczenie w organizacji różnych eventów. Taka debata to kolejne z rzędu wydarzenie, jakie organizują. Jeśli natomiast – tak jak w Rzeszowie – była to pierwsza dyskusja, to ludzie musieli najpierw zmierzyć się z publicznym coming outem, choćby w stosunku do jakiegoś lokalnego dziennikarza. To nie jest łatwe.

    A jak oceniasz wiedzę uczestników tych spotkań?


    Nie jest specjalnie wielka, ale mnie to nie dziwi. Ludzie nie mają dobrych źródeł informacji. Obserwuję doniesienia medialne: z reguły jest tak, że pojawia się notka prasowa albo informacja w telewizji, że np. w Austrii zalegalizowano związki partnerskie, czyli związki gejów i lesbijek, które istnieją również m.in. we Francji, Niemczech, Anglii. To sprawia, że ludzie ciągle mają poczucie, że regulacje prawne dotyczące związków jednopłciowych funkcjonują tylko w kilku krajach. I potem widzę zdziwienie na twarzach, kiedy mówię, że Polska jako kraj bez takich regulacji jest w UE w mniejszości. Jesteśmy obecnie białą plamą na mapie, wśród krajów tzw. starej Unii, oprócz Włoch, Grecji i Irlandii, która w tym roku zalegalizuje związki partnerskie, te sprawy są już załatwione.

    tutaj: druga część rozmowy z Mariuszem Kurcem,

    30 kwietnia, 2010

    podpatrzone w internecie

    dyskurs publiczny 2010:
    Figurski i Wojewódzki śpiewają o Lechu Kaczyńskim

    Pospiszalski w "Warto rozmawiac"

    13 kwietnia, 2010

    hipokryzja

    (od gr. ὑπόκρισις hypokrisis, udawanie)
    – fałszywość, dwulicowość, obłuda. Zachowanie lub sposób myślenia i działania charakteryzujący się niespójnością stosowanych zasad moralnych. Udawanie serdeczności, szlachetności, religijności, zazwyczaj po to, by wprowadzić kogoś w błąd co do swych rzeczywistych intencji i wyciągnąć z tego jakieś korzyści.

    Hipokryzja może się przejawiać na kilka sposobów:

    * oficjalne głoszenie przestrzegania określonych zasad moralnych i jednoczesne ich "ciche" łamanie, gdy nikt ważny tego nie widzi (np. głoszenie przez polityka, że walczy z korupcją i jednoczesne branie przez tego polityka po cichu łapówek),
    * stosowanie różnych, sprzecznych wzajemnie zasad moralnych przy różnych sytuacjach (np. wymaganie od dzieci, żeby nie piły alkoholu i jednoczesne upijanie się samemu),
    * wymyślanie rozmaitych teorii, które w pokrętny sposób tłumaczą stosowanie różnych norm moralnych przy różnych sytuacjach (np. głoszenie, że zabijanie dzieci wroga w czasie wojny jest dobre dlatego, że wróg ten popełnił wcześniej zbrodnię mordując nasze dzieci),
    * tworzenie obszarów tabu, czyli spraw, o których się nigdy nie rozmawia publicznie; zazwyczaj są to sprawy, które w świadomości wielu ludzi są niemoralne, ale są lub były jednocześnie masowo praktykowane.

    Hipokryzja jest stałą cechą ludzkich społeczeństw. Wynika ona z jednej strony z konfliktu między indywidualnym interesem poszczególnych osób i normami moralnymi panującymi w danym społeczeństwie, a z drugiej strony z konfliktu między normami obyczajowymi i moralnymi.
    (źródło: wikipedia; inspired by Mazi)

    26 marca, 2010

    Godzina dla Ziemi

    Już po raz trzeci podczas organizowanej przez WWF akcji miliony ludzi na całym globie 27 marca o godz. 20.30 na jedną godzinę zgaszą światło, aby symbolicznie przeciwstawić się największemu zagrożeniu dla naszej planety i apelować o konkretne działania na rzecz ochrony klimatu.

    W akcję włączają się osoby prywatne, firmy, a także władze miast, które wygaszają iluminacje spektakularnych budynków i obiektów.

    14 marca, 2010

    Sodermalm w Sztokholmie

    Jesteśmy tuż po lekturze trylogii Millenium, wiec z okazji jednego dnia wolnego w Sztokholmie postanowilismy w pierwszej kolejnosci zrobic sobie wycieczke "szlakiem Mikeala Blomkvista i Lisbeth Salander" (dla niewtajemniczonych, to sa główni bohaterowie kryminału Larssona, który bardzo polecam ;).
    Sztokholm zrobił z tego niezła atrakcje turystyczną: sa mapy Millenium, wycieczki w kilku językach po "mieście Stiega Larssona", w sieci jest mnóstwo info...

    To Fiskargatan 9 - miejsce, gdzie Salander kupiła sobie 350m mieszkanie z 21 pokojami - korzystała tylko z 3 z nich (zródło: www).
    Mieszkamy na łodzi tuż przy brzegu Sodermalm - to wyspa/dzielnica w której dzieje się część kryminalnej fabuły. Ciekawie jest tak chodzić ścieżkami bohaterów książki od której nie mogłam sie oderwać w ostatnim czasie. Gdyby tylko nie było tu tak przeraźliwie zimno...
    Nasze zdjęcia wrzuce po powrocie.

    23 lutego, 2010

    22 lutego, 2010

    dziś urodziny Chopina?

    w Warszawie w związku z tym dziwna/ciekawa akcja społeczna:

    Koncert Chopinowski bedzie trwał przez najbliższy tydzień, bo nie wiadomo, czy to dziś 200 lecie urodzin czy 1 marca?

    więcej na stronie www.najdluzszeurodziny.pl
    POwstał też film o młodym Chopinie: "Chopin był warszawiakiem, choć nieczęsto się o tym pamięta. Tu spędził pierwsze 20 lat życia, tu pobierał nauki, grał pierwsze koncerty, to miasto ukształtowało go jako artystę" - powiedziała prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz podczas piątkowej premiery filmu "Warszawa Chopina". (PAP)

    21 lutego, 2010

    profesjonalny menedzer w ngo

    wczoraj rozpoczeslismy realizacje nowego projektu CC i Inicjatyw - to m.in dzialania edukacyjne dla liderow ngo

    wczoraj tez ruszyla platforma internetowa i kazdy z uczestnikow projektu moze sie juz pochwalic swoimi osiagnieciami; oto jedna z ciekawych inicjatyw:

    10 lutego, 2010

    Równość płci w podręcznikach szkolnych

    polecam tekst z Wysokich Obcasów - znowu o nierówności... śmieszne stereotypy i smutne zarazem

    08 lutego, 2010

    raport w sprawie równouprawnienia

    Komisja Europejska opublikowała raport, który opisuje różnice w traktowaniu kobiet i mężczyzn na rynku pracy. Niby raport nie mówi nic, o czym nie wiedzieliśmy wcześniej, ale jednak jego lektura jest przygnębiająca. W dwudziestym pierwszym wieku człowiek spodziewa się, że kobiety powinny być traktowane lepiej, w końcu żyjemy w czasach postępu i oświecenia.
    Niestety, jak wskazują badania, w dalszym ciągu brak jest równouprawnienia kobiet i mężczyzn, a jest to szczególnie widoczne na rynku pracy. W raporcie opublikowano wyniki badań, na podstawie których widać, że rok 2008 był ostatnim, w którym ciągle wzrastała stopa zatrudnienia kobiet. Osiągnęła ona niemal poziom 60 %, co stanowiło całkiem niezły wynik. Ta pozytywna tendencja została jednak przerwana przez kryzys gospodarczy w roku 2009. Poziom zatrudnienia kobiet nie tylko przestał wzrastać, ale zaczął spadać. Doświadczenia poprzednich kryzysów gospodarczych uczą, że zwykle po powrocie prosperity najpierw pracę znajdują mężczyźni, dopiero potem kobiety. Poza tym kobiety znacznie częściej (31,1%) niż mężczyźni (7,9%) zatrudniane są w niepełnym wymiarze czasu pracy, pomimo że chętnie pracowałyby na cały etat. Często kobiety pracujące na część etatu nie są zarejestrowane jako bezrobotne(bo przecież pracują), nie ma ich więc statystykach bezrobocia, ale ich sytuacja, zwłaszcza finansowa jest znacznie gorsza. Również płace kobiet są zaniżane w stosunku do płac mężczyzn pracujących na tych samych stanowiskach i takim samym wymiarze czasu. Wg danych, na terenie Unii Europejskiej w 2007 r. różnica ta wynosiła średnio 17,6% na korzyść mężczyzn. Mniejsze pensje przekładają się nie tylko na gorsze warunki życia w trakcie bycia osobą aktywną zawodowo, ale także powodują, że większy odsetek kobiet jest skazany na ubóstwo także na emeryturze. Niższe emerytury kobiet z kolei są wynikiem nie tylko niższego wynagrodzenia, ale także sytuacji, gdzie zwyczajowo to właśnie kobiety są zmuszane do ponoszenia większości kosztów związanych z rodzicielstwem i posiadaniem dzieci. W sytuacji, gdy infrastruktura pozwalająca kobietom wrócić szybciej do pracy jest rozwinięta zbyt słabo w stosunku do potrzeb, nie dziwi zbyt mały przyrost naturalny. Dyrektywy Unii są takie, aby zapewnić dostęp do przedszkoli dla 90% dzieci w wieku 3 lat i co najmniej 33% dzieci poniżej tego wieku. Ciągle jednak pozostaje problem, co zrobić z resztą dzieci. Statystyczna kobieta, pomimo lepszego wykształcenia (59% absolwentów szkół wyższych to kobiety), zarabia prawie 1/5 mniej niż jej kolega. Jeśli zechciałaby urodzić trójkę dzieci i pozostać z nimi w domu do ukończenia przez nie trzeciego roku życia, to straciłaby w sumie 9 lat pracy. A przecież nie każda kobieta zarabia tyle, że może pozwolić sobie na opiekunkę do dzieci. W wynikach badań rzuca się w oczy wyraźna różnica w zatrudnieniu kobiet posiadających dzieci i bezdzietnych. Stopa zatrudnienia tych pierwszych jest aż o 11,5 punktu procentowego niższa. Odwrotna sytuacja jest jeśli chodzi o mężczyzn. Ci z dziećmi pracują więcej( o 6,8punktów procentowych). Oprócz wychowywania dzieci, na kobiety spada także obowiązek opieki nad innymi dorosłymi osobami, na przykład rodzicami, co w naszym starzejącym się wciąż społeczeństwie powoli przybiera coraz większe rozmiary. Według danych z roku 2005, opieką nad dorosłymi osobami było obciążonych 20 milionów Europejczyków, z czego prawie 2/3 to kobiety. Wszystkie te sytuacje mają znaczny wpływ na decyzje kobiet dotyczące posiadania dzieci lub ich liczby. To z kolei ujemnie odbija się na wzroście gospodarczym oraz powoduje starzenie się społeczeństw. Trudno w tej chwili podać dokładne skutki, jakie przyniesie ujemny przyrost naturalny. Na pewno odbije się to niekorzystnie na wszystkich systemach emerytalnych, które były przystosowane do innych realiów. Aby były one w miarę wydolne, będziemy musieli pracować znacznie dłużej i zadowolić się niższą emeryturą. Jeżeli dołożymy do tego postępy w dziedzinie medycyny, która ciągle zmierza w kierunku maksymalnego przedłużenia naszego życia, przyszłość zaczyna rysować się dość nieciekawie. Nadchodzi czas poważnej debaty nad tym, co zrobić, żeby do tego nie dopuścić.
    cyt za: http://pracawita.pl/kalkulator-plac.html

    03 stycznia, 2010