09 listopada, 2010

podmiotowe traktowanie pacjenta

Według międzynarodowych specjalistów od internetu (zasłyszane z konferencji World Internet Project 2010) w dobie rozwoju nowych technologii ludzie mają nieco inne oczekiwania wobec kontaktu z lekarzami - nie potrzebują tylko "recepty", ale chcą rzeczowej i fachowej rozmowy i wiedzy, którą lekarz powinien umieć przystępnie przekazać i przedyskutować z pacjentem. Pacjenci bowiem coraz częściej przygotowują się merytorycznie do kontaktu z lekarzami poprzez m.in zdobywanie informacji w internecie (jest to mniej lub bardziej rzetelna wiedza). Lekarze w Polsce całkowicie odrzucają myśl, że mają rozmawiać z pacjentami na tematy fachowe. Wyśmiewają też korzystanie z internetu jako źródła wiedzy medycznej.
Ostatnio min zdrowia wspomniała, że lekarze mają na studiach uczyć się empatii oraz komunikacji z pacjentami - oczywiście reforma taka jest dopiero w planach. A obecnie mamy do czynienia z rosnąca frustracją ludzi, którzy wybierają się do lekarzy...
Odkąd odwiedzam częściej ośrodek zdrowia, również spotykam się ciągle z lekceważącym stosunkiem lekarek w stosunku do matek, które z troską dopytują o problemy zdrowotne ich pociech i różne medyczne nowinki. Trzeba się mocno uzbroić w cierpliwość, pancerz asertywności i poczucia własnej wartości, aby jakąś wiedzę i komentarze medyczne od lekarzy uzyskać. Niestety do dziś jeszcze nie trafiłam na dobrego pediatrę, z którym można normalnie rozmawiać. A dziś czytam o tym problemie w gazecie.pl...lekarze - już im nie ufam!
Pomijam oczywiście jedną wizytę prywatną u neurolożki, która była niezwykle miła i zaleciła "rytunowe" rehabilitacje na wszelki wypadek - ok, możemy nawet płacić, byle miec kontakt z lekarzem, który z nami rozmawia o zdrowiu naszego dziecka.

(Do tej pory miałam do czynienia z lekarzami tylko za pośrednictwem mojej babci, która sama należy do tzw "służby zdrowia" i jest traktowana w tym gronie w sposób uprzywilejowany - opowiada jednak czasem o żenujących kontaktach z niektórymi profesorami, którzy potrafią krzyczeć na pacjenta albo w ogóle z nim nie rozmawiać, tylko analizować wyniki badań i komentować coś na boku z pielęgniarką/innym lekarzem).

Myślę, że to już najwyższy czas, aby zrobić coś z tą patologią kontaktów interpersonalnych przedstawicieli "służby zdrowia!

1 komentarz:

Monika pisze...

no to juz wiemy po kim M ma zapedy rewolucjonistyczne! :)