02 marca, 2009

czas

Postanowiłam pilnować podziału czasu: czas na pracę, czas dla domu, na przyjemności, czas dla rodziny, przyjaciół...
W weekend nie odpowiadałam na emaile (już od soboty wieczór;), w niedzielę nie zrobiłam nic związanego z socjologią (choć sądzę, że i tak stale "pracuję" jako socjolożka;), bylismy na wystawie, potem na racuchach (obiad/deser rodzinny).
Od poniedziałku do piątku będę pracowała max 10 godzin dziennie, wieczory zostawiam sobie.

Już mam kłopoty z tym podziałem - organizacja dkf'u w ramach Towarzystwa Socjologicznego jest dla przyjemności czy pracy? A pisanie wniosków o dotacje na różne cele (nie tylko naukowe)? Czy praca powinna być definiowana jako taka działalność, która jest opłacana? oj, to chyba znacząco zmienia moje proporcje podziału czasu;)

ps. na zdjęciu mój ulubiony zegar z Ochoty

Brak komentarzy: